Jeszcze na chwilę – sierpień 2011 – Air Show. Więcej nie będzie, bo się nie nadają.
Czytaj dalej „Powrót do Radomia.”
loading...
Jeszcze na chwilę – sierpień 2011 – Air Show. Więcej nie będzie, bo się nie nadają.
Czytaj dalej „Powrót do Radomia.”
Bardzo się cieszymy, że mamy możliwość pokazania kilku zdjęć z tego reportażu. Te zdjęcia czekały chyba najdłużej na swoją blogową premierę, ale naszym zdaniem warto było czekać.
Wybraliśmy dość dużo zdjęć i wcale nie był to prosty wybór. Podzielimy je na dwa wpisy. Tak będzie łatwiej.
Zapraszamy!
Czytaj dalej „Ślub Ani i Piotra – część 1.”
Jakoś tak nam się układa, że większość plenerów robimy jesienią. Niektóre późną jesienią…
Plener Kingi i Tomka przesunął się nam na 9 października. Pamiętam (bo mam zdjęcie) że byłem ubrany w grubą bluzę i kurtkę. Ręce marzły od trzymania aparatu. Nam przyszedł do głowy plener z samochodem… w dodatku bez dachu.
Kinga i Tomek to pewnie do dziś nam nie wybaczyli. Kinga po każdej serii zdjęć chowała się w ciepłą kurtkę, żeby ogrzać się przed następnymi. Na zdjęciu poniżej wyglądają na szczęśliwych i zrelaksowanych… ;) Byli bardzo, bardzo dzielni, bo pogoda do takich zdjęć nie zachęcała.
Nigdy, nigdy to może przesada… ale na pewno nie wtedy, kiedy masz coś ważnego do sfotografowania.
Niestety, nam – choć wstyd to przyznać – zdarza się czasem ominąć jakiś moment, który mógł okazać się rewelacyjną klatką. Na szczęście zdarza się to niezbyt często.
Na Ślubie Kasi i Pawła popełniliśmy taki błąd. To już było dawno i możemy się przyznać. No może nie do końca, ale prawie błąd.
Kasia i Paweł przed Mszą Świętą udali się do zakrystii, żeby dopełnić wszystkich formalności. Ja poszedłem z nimi, żeby przy okazji porozmawiać z księdzem, który będzie błogosławił Ślub. Szedłem sobie cichutko za nimi. Nie pamiętam dziś jakie były okoliczności które towarzyszyły temu zdjęciu. Nie wiem czemu Kasia i Paweł się zatrzymali, ale to pewnie dlatego że mieli ogromny dar – zatrzymywania się w najlepszych do fotografii miejscach
Pamiętam tylko, że rzuciłem wszystko i sięgnąłem po aparat, który zamiast przy oku, wisiał na pasku na ramieniu. Zrobiłem zdjęcie, chwila minęła… a ja bałem się spojrzeć na LCD. Przez głowę przeszła mi myśl… ja muszę mieć to zdjęcie, ale przecież nie przestawiłem aparatu po wejściu z dworu do kościoła. Wiedziałem, że spojrzę na wyświetlacz i będzie czarny, albo prawie czarny (niedoświetlone zdjęcie). Zajrzałem do tego zdjęcia po długim czasie. Było rzeczywiście bardzo kiepsko naświetlone. Trzeba było mocno ratować plik podczas edycji. Całe szczęście, że Kasia i Paweł zatrzymali się obok tych przeszklonych drzwi. Udało się uratować fotografię, choć technicznie idealne nie jest… tylko bywa, że techniczna perfekcja, idealne naświetlenie czy ostrość nie są istotne. Liczy się moment, który czasem trwa ułamek sekundy. I dlatego nie powinno się w czasie takich uroczystości nawet na chwile odkładać aparatu czy odrywać oczu od tego co się dzieje.
Kasię i Pawła serdecznie pozdrawiamy.
Wszystkich nadal prosimy o cierpliwość. Będziemy częściej dodawać wpisy, ale priorytetem jest przekazanie zdjęć wszystkim, którzy jeszcze czekają. Dla oczekujących informacja – już naprawdę niedługo.